Twoja wyszukiwarka

niedziela, 6 grudnia 2009

Weekend w Accidents and Emergency

Raz na 3 tygodnie spędzam weekend w Accidents and Emergency, jest to coś jak ostra izba przyjęć. Różni się to znacznie od pracy w GP, ale też od pracy w szpitalu, gdyż albo wysyła się pacjenta do domu albo przyjmuje do szpitala (wszystko ma być załatwione w 4 godziny od pojawienia się pacjenta w izbie), jest to więc zupełnie nowe doświadczenie. Ludzie pojawiają się z całą gamą problemów od kompletnie banalnych jak katar(!) po naprawdę poważne wymagające przyjęcia pacjenta na intensywną terapię czy kardiologię. Niestety rzeczywistość jest taka, że banalne problemy odbierają czas, który można by poświęcić na zajęcie się tymi na prawdę wymagającymi pomocy.
Pierwszy dzień (Sobota) upłynął dosyć spokojnie, widziałem kilku pacjentów, 2 wymagała przyjęcia do szpitala, ale były nawet momenty, gdzie można było usiąść spokojnie i porozmawiać z innymi.
Niedziela to zupełnie inna historia, całe 10 godzin to napływająca fala pacjentów, z rana większość z banalnymi problemami, jednak zaraz później zaczęła się nawałnica. Dziwnym zjawiskiem jest, że często widzi się pacjentów z podobnym problemem, tak jakby umówili się by przyjść w tym samym czasie. Ja miałem po kolei 3 starsze panie z zawałem serca, mieszane z kilkoma osobami z bólem w klatce piersiowej, który zawałem nie był. Zajęcie się kolejnym pacjentem zajęło ponad 3 godziny intensywnej pracy, cukrzyk w bardzo ciężkim stanie, po kilku godzinach intensywna terapia zaakceptowała jego przyjęcie, ponieważ pogarszał się pomimo wszystkich dostępnych działań. Jeszcze kilka prostszych przypadków i do domu. Taki weekend wykańcza a z powrotem do pracy już jutro.

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka