Twoja wyszukiwarka

środa, 30 kwietnia 2008

Chorobowe

Kończę powoli część stażu na ortopedii i w związku z tym mam różnego rodzaju "zaliczenia". Tydzień temu przygotowywałem prezentację ciekawego pacjenta, miałem test z radiologii ortopedycznej, zaliczałem konsultację w "klinice złamań" i w tym tygodniu przygotowuję prezentację artykułu o operacyjnym leczeniu złamań szyjki kości udowej. A poza tym zwyczajna praca, raz lepiej, raz gorzej... A propos zwykłej pracy, ostatnio kilka razy zdarzyło się, że drugi House Officer z drużyny zadzwonił rano, że jest chory i nie przyszedł. A to raz był po dyżurze, a to raz sam przygotowywał prezentację. Jako, że jest nas w drużynie dwóch, automatycznie mam wtedy dwa razy tyle co zwykle rzeczy do zrobienia, kiedy jeszcze nie zjawią się panie pobierające krew zaczyna się robić naprawdę "ciasno". Dodatkowo jest to mój kolega i wiem, że następnego dnia wychodzi na imprezę na miasto albo spotykam go siedzącego w bibliotece i przygotowującego prezentację... Zbyt chory by pracować, ale na to sił mu wystarcza. Czy tylko ja mam podejście, że nawet kiedy kiepsko się czuję powinienem iść do pracy, że pacjenci potrzebują mojej pomocy? Na razie nie chcę być taki jak inni, dam radę zrobić jedno i drugie, tylko na ile takiego samozaparcia wystarcza?

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka