Twoja wyszukiwarka

czwartek, 3 kwietnia 2008

Nowe, niekoniecznie miłe doświadczenia.

Wystawiałem dzisiaj mój pierwszy Death Certificate i Cremation Form. Wystawiając dokument o śmierci w Anglii trzeba być bardzo szczegółowym i precyzyjnym, inaczej biuro coronera odezwie się z prośbą o wyjaśnienia. A na co właściwie zmarł ten pacjent? Miał wiele chorób, ciężkie zapalenie płuc, udar, był starszy, jelita odmówiły współpracy i jeszcze złamał kostkę, a może coś jeszcze o czym nie wiemy? Może miał nowotwór płuc a zapalenie było tylko przykrywką? Ale czy warto robić sekcję, rodzina z pewnością jest przeciwna i czy ja przypadkiem nie fantazjuję? W papierach wszystko musi być jasno i klarownie.
Przed kremacją trzeba sprawdzić, czy to jest właściwy pacjent, czy na pewno nie żyje i czy nie ma przypadkiem rozrusznika serca, podobno strasznie strzelają w piecu kremacyjnym. Tak naprawdę sprawdzałem czy pacjent na pewno nie żyje, przecież gdy widziałem go ostatnim razem jeszcze żył. Wydawało mi się, że w jego przypadku możemy pomóc, okazało się, że jednak nie.
Jakby tego było mało na następny dzień musiałem przeprowadzić rozmowę z koronerem, okazało się, że trzeba zgłaszać do niego wszystkie złamania, pomimo, że nie było ono bezpośrednią przyczyną śmierci a wyłącznie okolicznością towarzyszącą. A koroner pyta dosyć szczegółowo, na wszystkie jego pytania nie byłem w stanie odpowiedzieć, a akta były już w archiwum, no cóż, trzeba je jakoś wydobyć.

Śmierć człowieka, nie dość, że przykra sama w sobie to jeszcze otoczona wielką stertą biurokracji. RIP

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka