Twoja wyszukiwarka

piątek, 25 stycznia 2008

Pierwszy całodzienny, weekendowy on-call.

Niezła masakra, ale jak na razie jestem zbyt zmęczony aby to wszystko opisać.

Przedświąteczna Niedziela, więc jestem na oddziale, a właściwie na dwóch sam, dodatkowo pierwszy raz dyżuruję od 8 rano do 21, ale na poprzednich dyżurach miałem szczęście do niewielkiej liczby przyjmowanych pacjentów, więc powinno być OK. Tak…, był to prawdziwy chrzest bojowy, praca na pełnych obrotach przez praktycznie 95% czasu, ale jako rzecze przysłowie, co mnie nie zabije to mnie wzmocni ;)

Poranny obchód w takiej sytuacji obejmuje wszystkich pacjentów na obydwu oddziałach a nie tylko pacjentów mojej drużyny (co Ci ludzie robią w szpitalu przed świętami, muszą być bardzo cierpiący, że akurat teraz tu przychodzą) trwał więc wyjątkowo długo, ale prawdziwa zabawa rozpoczęła się dopiero po nim. Co miałem zrobić? Czekało kilkanaście krwi do pobrania, kilka wenflonów do założenia, skierowania na badania dodatkowe, plus co chwilę pielęgniarki prosiły o wypisanie jakichś leków, płynów czy czegoś innego – w końcu byłem jedynym uprawnionym do tego na oddziale. Oczywiście jakby tego było mało pojawili się pacjenci do przyjęcia a lista zdań do wykonania, którą zrobiły mi pielęgniarki tylko rosła. A jak tu pobrać krew od pacjentki ważącej 35kg z cieniutkimi żyłkami? Miałem szczęście, że jedna z sióstr zrezygnowała ze swojego obiadu, dzięki czemu na króciutkiej przerwie miałem co jeść. Skierowania na prześwietlenie wypisywałem prowadząc pacjenta na radiologię itd. Okazało się, że dodatkowo muszę osobiście podać pacjentowi dożylny kontrast i obserwować czy przypadkiem nie wpada we wstrząs (przynajmniej znalazła się chwila na wypicie kawy uprzejmie zrobionej przez panią radiograf). Starałem się na bieżąco uporać z narastającymi problemami, ale nie było widać końca. Zazwyczaj jem jakiś posiłek co 3-4 godziny, ale byłem tak zajęty, że nie zauważyłem kiedy zaczęła zbliżać się 21. Na szczęście udało się załatwić znaczną większość rzeczy, które były do zrobienia i mogłem spokojnie przekazać pozostałe sprawy zmieniającej mnie koleżance. Napięcie opadło i odezwał się żołądek, cudowne wynalazki ludzkości – mikrofalówka, prysznic, łóżko.

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka