Twoja wyszukiwarka

czwartek, 7 lutego 2008

Piątek. Kolejny on-call.

Muszę przyznać, że mam szczęście, miałem przez cały dzień do przyjęcia tylko jedną pacjentkę. Prezentowała typowy zespół CREST, a do nas zgłosiła się ze względu na ból prawdopodobnie niedokrwionego palca. Pomimo, że mówiła, iż BARDZO trudno pobrać od niej krew, udało mi się to za pierwszym razem, sam się zdziwiłem, robię się w tym coraz lepszy. Na oddziale też spokojnie, trochę ze względu na panującą epidemię wirusowej biegunki a trochę też ze względu na niewielką liczbę pacjentów. Jedna pani, która myślałem, iż nie przetrwa świąt ma się coraz lepiej, jeszcze jakiś czas temu nie do pomyślenia. Mam suchą skórę od wcierania w ręce alkoholowego żelu odkażającego, ale lepsze to niż ciężka biegunka. Tradycyjnie już, gdy dyżuruję do 17, o 16.55 odzywa się bleep - to dzwoni GP (brytyjski odpowiednik lekarza rodzinnego), że ma do przekazania pacjenta, prawdopodobnie z zapaleniem wyrostka. Dlatego dyżurując nigdy nie opuszczam szpitala przed punkt 17, ale pacjentem zajmie się już zmieniający mnie stażysta. Pora rozpocząć kolejny weekend, chyba wybiorę się na wycieczkę do Southampton.

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka