Twoja wyszukiwarka

niedziela, 3 lutego 2008

Piątek.

Ostatni dzień przed kilkudniowym okołosylwestrowym urlopem, miałem nadzieję, że w końcu będzie przebiegał spokojnie, ale nie wiem dlaczego już na początku dnia zgodziłem się zamienić dyżury wieczorne, tak, że to dzisiaj ja będę pracował do 21. Dzień był pracowity nie mniej niż ostatnio, ale podzieliliśmy się zadaniami i jakoś wszystko poszło, bo tak naprawdę mieliśmy tylko dwie bardzo poważnie chore pacjentki. Jedna z nich, którą opisywałem uprzednio, miała się trochę lepiej, chociaż po zmianie wkłucia centralnego wpadła w drgawki, jak to ocenił mój registrar, w związku z przejściowym zwiększeniem ilości bakterii we krwi, po jakimś czasie wszystko ustąpiło, więc może miał rację. Była jeszcze druga pacjentka, z nieciekawą historią i równie nieciekawym rokowaniem. Miała historię raka nosogardzieli, po którym miała sztuczny plastikowy nos, dodatkowo niedawno przechodziła operację raka pęcherza, po której zdecydowała się nie kontynuować leczenia (zalecanej chemio- lub radioterapii). U nas pojawiła się z dwoma guzami w pachwinach, które wyglądały jak obustronna przepuklina, okazały się jednak być powiększonymi guzami chłonnymi (prawdopodobnie przerzutowymi) i dodatkowo była bardzo wychudzona. W trakcie dnia wezwała mnie jedna z pielęgniarek, ponieważ pacjentka praktycznie nic nie piła (wszystko zwracała) i była bardzo odwodniona. Postanowiłem podawać płyny dożylnie, trzeba też było sprawdzić wszystkie wyniki. Użyłem najlepszej żyły do wkłucia, więc krew uzyskać było dosyć ciężko, ale jakoś się dało; przetaczamy płyny i zobaczymy co będzie dalej. W międzyczasie mąż został poinformowany o ciężkim stanie żony i o podejrzewanej diagnozie. Godzina 17, gdy miałem zostać na oddziale sam zbliżała się nieubłaganie, a ilość pracy wcale się nie zmniejszała. Drużyna urologiczna poinformowała mnie, że przybędzie jedna pacjentka, przyjąłem więc ją, pobrałem krew, skierowałem na prześwietlenie i przepisałem leki, wyglądała nieciekawie, ale registrar nie chciał jej obejrzeć, zanim nie będzie wszystkich wyników. Znowu wezwała mnie pielęgniarka z sąsiedniego oddziału, wspominana wcześniej pacjentka dalej nie wytwarzała moczu. Nie wyczuwałem pęcherza, podejrzewałem więc ostrą niewydolność nerek, zważywszy na jej ogólny ciężki stan, kiepska sprawa. Ale za namową starszego stażem kolegi postanowiłem przepłukać cewnik i na szczęście okazało się, że widocznie był gdzieś zatkany, ponieważ mocz zaczął cieknąć, czyli problem znacznie mniejszy niż mi się wydawało. Wróciłem do przyjmowania pacjentki, gdy dostałem zadanie specjalne od registrara, jedna pacjentka gorączkowała, trzeba więc było pobrać krew na hodowlę bakterii. Nie miała zbyt przystępnych żył a i ilość krwi potrzebna jest znaczna, w związku z tym sporo się oboje (ja i pacjentka) namęczyliśmy. 21.30 i przyszedł zmieniający mnie lekarz, jakoś uporałem się z wszystkimi zadaniami, przekazałem więc tylko o których pacjentów się niepokoję i na co musi zwrócić szczególną uwagę. Tak, muszę odpocząć.

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka