Twoja wyszukiwarka

sobota, 2 lutego 2008

Poświąteczny czwartek.

Nigdy nie wiadomo, co jest nam pisane, pacjentka, która wyglądała tak kiepsko chociaż dalej ciężka to jakoś się trzyma, natomiast inna, która wyglądała jeszcze w poniedziałek całkiem ok, zmarła wczoraj w nocy; nie znasz dnia, ani godziny :/ Dodatkowo rano dowiedziałem się, że znowu jestem on-call, trochę mnie to zdziwiło, bo jeszcze nie zdążyłem się otrząsnąć po poprzednim dyżurze, ale cóż, takie życie. Cały czas mój konsultant jest on-call, więc wszyscy nowi pacjenci trafiają do nas i w związku z tym obchód strasznie się przeciąga. Jedna z pacjentek znowu wróciła, wyglądała kiepsko, znacznie gorzej niż ostatnio, chociaż mówiła coś pod nosem, że jest dobrze. Dodatkowo mój bleep zaczyna się odzywać, lekarze pierwszego kontaktu chcą bym obejrzał kilku pacjentów, ok. w końcu jestem on-call. Pierwsza pacjentka z bólem brzucha, trochę niepokoi mnie to, że mogę wyczuć u niej pulsującą aortę brzuszną, zwłaszcza po ostatnich przypadkach ogromnych tętniaków aorty, doprowadzających pacjentów do wykrwawienia się. Może jestem przeczulony, bo registrar on-call nic nie podejrzewa. Później pani z bólem brzucha i zawrotami głowy, wyglądała trochę dziwnie, ale wyniki i zdjęcia wyglądają ok., więc została wysłana do domu. Jeden z pacjentów został odesłany dużo wcześniej, miał trochę spuchniętą ranę pooperacyjną, bez żadnych znaków zakażenia, więc nie ma sensu trzymać go na oddziale. Później zjawił się jeszcze pacjent z bolesnym brzuchem, biegunką i krwawiący z odbytu. Załatwienie wszystkich potrzebnych rzeczy zabrało sporo czasu, postanowiłem wraz z kolegą z drużyny podsumować wypełnione zadania, gdy zauważyłem, że wykreśla z naszej listy jedną z pacjentek, domyślałem się co się stało, potwierdził skinieniem głowy. RIP.

Brak komentarzy:

 
Twoja wyszukiwarka