niedziela, 30 grudnia 2007
Piątek, dzień dziewiąty.
czwartek, 27 grudnia 2007
Czwartek, dzień ósmy.
środa, 26 grudnia 2007
Środa, dzień siódmy.
Tydzień Drugi. Wtorek, dzień szósty.
Jedna z pacjentek mojej drużyny, której nie znałem zbyt dobrze, ponieważ od momentu mojego przybycia na oddział, wiedziałem, że oczekuje na przeniesienie do ośrodka opieki. Otóż ta pacjentka uskarżała się poprzez pielęgniarkę na nasilenie jej bólu. Obejrzałem jej stopę, poza nie gojącymi się owrzodzeniami, miała martwe końce palców i rany na jej stopie zmieniały barwę z żółtej na zieloną. Ta stopa gnije, obumiera – pomyślałem – dlaczego zatem pacjentka uskarża się tylko na ból? Dlaczego nikt, nic z tym nie zrobi? Okazało się, że pani odmawia poddania się operacji amputacji, pomimo, iż wie, że brak operacji ją niedługo zabije. Boi się, że będzie to zbyt duży ciężar dla jej córki :/ A co do samego bólu, wybór środków bardzo się zawęża, ponieważ źle reaguje na morfinę i inne opiaty, i nawet nie chodzi o to, że wymioty, zwolnienie oddechu czy zatwardzenia, po prostu halucynuje i odmawia wszelkich opioidów. Z drugiej strony NLPZ nawet z koanalgetykami już nie wystarczają, a tak naprawdę to konieczna jest operacja. Sytuacja niemalże bez wyjścia. Porozmawiałem z nią i obiecała mi porozmawiać z córką na jej wizycie.
Reszta popołudnia upłynęła całkiem spokojnie, głównie na papierkowej robocie. Wyniki badań krwi, które wcześniej pobierałem okazały się dobre, chociaż pacjentkę znowu dopadł silny skurczowy ból. Pod koniec wieczoru wyszedłem chwilkę na zewnątrz, gdy dostałem bleepa z oddziału. Pacjentka zdecydowała się na operację, choć teraz wymaga jeszcze zwiększenia dawek leków przeciwbólowych.
sobota, 22 grudnia 2007
Dzień Piąty.
Mój pierwszy dyżur przebiegał na szczęście dosyć spokojnie, zajmowałem się swoimi pacjentami i przyszedł pierwszy pacjent przeniesiony z interny w związku ze zmianami stwierdzonymi podczas gastroskopii. Musiałem upewnić się, że będzie miał wykonane zlecone wcześniej TK, przepisać mu płyny i zająć się nim dalej. W międzyczasie dowiedziałem się, że za niedługo na A&E zjawi się pacjent, którego będę miał obejrzeć. Chwilę później spotkałem studenta ostatniego roku medycyny, który chętnie chciał zobaczyć co robię i mi pomóc. Pobraliśmy wspólnie krew od kilku pacjentów, gdy zadzwonił mój bleeper – właśnie zjawił się pacjent. Zeszliśmy więc razem na A&E, krótki wywiad, badanie i zjawił się chirurg on-call, okazało się, że można pacjenta odesłać, zostawić go na antybiotykach i poczekać co będzie się działo później. Reszta dnia przebiegała spokojnie, nawet pomimo bleepa, który dostałem w trakcie lunchu. Na pół godziny przed końcem dyżuru chirurg zapytał mnie co robię później, bo mógłbym mu asystować w operacji wycięcia wyrostka. Musiałem zjeść jakąś kolację, dał mi więc na to 30 minut. Wróciłem szybko do domu i zacząłem przygotowywać kolację, gdy na 10 minut przed końcem dyżuru zadzwonił beeper. Kolejna pacjentka, której już i tak nie zobaczę, ale ok, przekażę wszystko zmieniającemu mnie doktorowi. Musiałem się sprężyć, aby wyrobić się jeszcze na czas na salę operacyjną, na szczęście anestezjolodzy zrobili sobie przerwę, więc jakoś to się udało. Jako, że nie zamierzam być chirurgiem, mój pobyt na Sali operacyjnej zawsze ograniczał się do oglądania i ewentualnie niewielkiej pomocy, tym razem byłem pierwszym asystentem chirurga. I było całkiem spoko, operujący doktor ma bardzo pedagogiczne podejście i nie denerwował się, gdy robiłem coś nie dokładnie tak jak on chciał. Wycinany wyrostek okazał się wyjątkowo długi (ok. 15cm), tak samo jak przedłużyła się jego operacja, skończyliśmy kwadrans przed 20, gdy o 20 mieliśmy wychodzić na spotkanie wszystkich pielęgniarek, recepcjonistek, lekarzy i innych pracujących na moim oddziale. Więc znowu pośpiech, ale jakoś się udało. A opisanie tego co się działo na samej imprezie wymagałoby chyba oddzielnego pamiętnika ;)
piątek, 21 grudnia 2007
Dzień czwarty.
czwartek, 20 grudnia 2007
Dzień trzeci.
Koleżanka z teamu jest on-call a kolega pomaga na urologii, więc jakby znowu jestem sam. I tylu rzeczy jeszcze nie wiem. Ale okazało się, że kolega z drużyny (Shuvo) to wporzo ziom, pokazał mi sporo i pomógł skończyć szybciej moją pracę, więc mogliśmy pójść na chwilkę przerwy, pokazał mi kilka dobrych kawałków na YouTube, i ja odwdzięczyłem się tym samym, po lunchu było trochę więcej pracy, ale jakoś to poszło, zobaczyłem dokładnie jak się tu zakłada wenflon i nawet pobierałem krew (zupełnie inaczej niż w Polsce - nie do strzykawki). Okazało się również, że na moim oddziale pracuje jedna polska pielęgniarka, Agnieszka. Dużo papierkowej roboty, i później starałem się zapoznać z dokumentami moich pacjentów. Po pracy odwiedziłem Shuvo, obejrzeliśmy jakieś filmy i wyruszyliśmy do klubu Chicago, centralnego punktu miasta, aby spotkać się z innymi Junior Doctor.
Dwa teledyski zaprezentowane przez shuvo: john butler trioandy mckee - africa